Cudowna była scenografia ostatniego już w tym roku spotkania Dyskusyjnego Klubu Książki, co prawda wymuszona nieco zbliżającymi się świętami, ale przecież nie wszędzie te spotkania mają taki klimat. Cudowny był poczęstunek przygotowany zarówno przez dyrektora biblioteki jak i wszystkie bez mała klubowiczki. Czegóż na tym stole nie było: lukrowane pierniczki, makowiec, pischinger, cwibak, piernik, domowe ciasto  z jabłkami (p. Mario dziękujemy za przepis!), a nawet rozpływający się w ustach chleb wykonany własnoręcznie przez Martę – pychota! A do tego gorąca herbata z cytryną i …niespodzianki.

 

Każdej z przybyłych pań dyrektor Mariusz Zieliński osobiście złożył świąteczne i noworoczne życzenia, dołączając do nich tradycyjnego czekoladowego Mikołaja. Ale to nie wszystko – nasza niezawodna Ela przygotowała przesympatyczne i przepyszne upominki: słoiczki własnoręcznie wykonanych powideł śliwkowych z czekoladą. Dziękujemy.


Cudowna była również wczorajsza dyskusja o „Pensjonacie pamięci”. Tony Judt, autor zbioru esejów, chory na  stwardnienie zanikowe boczne ( choroba Lou Gehriga, tzw. ALS), które  prowadzi do całkowitego uszkodzenia neuronów ruchowych, czyli stopniowej utraty władzy i paraliżu zarówno kończyn, jak i (w skrajnych przypadkach) wszystkich mięśni, podczas ostatnich miesięcy swojego życia, aby zachować pełnię władz intelektualnych zaczął tworzyć swój własny mały „pensjonat pamięci” - wspomnienia i  przemyślenia.


W felietonach poruszał Judt  zarówno tematy autobiograficzne, m.in. swoje dzieciństwo w powojennej Wielkiej Brytanii,  wielokulturowość własnej   rodziny (matka pochodzenia żydowskiego, ojciec Belg), żydowską kuchnię babki, kosmopolityczne środowisko, podróże autobusami Zielonej Linii, edukację, która doprowadziła go na uniwersytet w Cambridge, wyjazdy do kibucu w Izraelu, ale też kwestie  z dziedziny socjologii, etyki, polityki, kondycji uniwersytetów w dzisiejszym świecie czy  poszukiwania tożsamości.

Co ciekawe, w przedmowie autor informuje nas, że zawarte w książce szkice „nie były przeznaczone do publikacji. Zacząłem je pisać dla siebie, zachęcony przez Timothy’ego Gartona Asha, który namówił mnie, by spożytkować fakt, że moje refleksje w coraz większym stopniu nastawione są do wewnątrz”.


Jakie to szczęście, że jednak zdecydował się na ich publikację.

I jeszcze to cudowne zakończenie Judta – „nie możemy wybierać, gdzie zacznie się nasze życie, ale zakończyć je możemy tam, gdzie chcemy”.

Cudowne spotkanie musiało mieć jednak swój kres, nadszedł więc czas na tradycyjne (tajne) głosowanie. „Pensjonat pamięci” otrzymał 7,78 pkt/10. Odezwały się natychmiast głosy, że to za mało, ale na portalu lubimyczytac.pl, lektura ta oceniona została na 7,27 pkt/10, więc chyba nie byłyśmy zbyt surowe.

JR