zdjęcie przedstawia grupę pań siedzących przy zastawionym stole

Miał być kryminał, taki wyczekiwany prawdziwy kryminał. Niestety nie mamy chyba szczęścia do tego gatunku literatury, bo czytana przez nas ostatnio książka kryminałem nie była na pewno. Możemy ją spokojnie nazwać powieścią psychologiczną z wątkiem kryminalnym, przesyconą filozoficznymi przemyśleniami głównego bohatera, okraszoną fragmentami jego prac naukowych i tekstów wykładów. Autor „Pana Rasmussena” Grzegorz Gortat, znany nam wcześniej głównie jako twórca literatury dla młodzieży, tu pokazał nam emerytowanego profesora antropologii, próbującego za wszelką cenę odnaleźć i ukarać mordercę swojej żony. Rozgoryczony wdowiec, na policję, działającą ospale i jakby od niechcenia liczyć nie może, bierze zatem sprawy w swoje ręce i prowadzi prywatne śledztwo.

zdjęcie przedstawia grupę osób siedzącą w dużej sali przy stole

Po dwumiesięcznej przerwie członkowie Dyskusyjnego Klubu Książki na osiedlu Łokietka ponownie zgromadzili się, by rozmawiać o książce. To już drugi rok istnienia grupy miłośników literatury. Za nami osiem spotkań i tyleż lektur stanowiących tło naszych rozmów, w czasie których nierzadko dochodziło do ostrych polemik. Takie właśnie dyskusje są najciekawsze, każdy może mieć swoje, odrębne zdanie o książce, często poparte własnymi doświadczeniami. Kwietniową dysputę zdominowała historia i polityka, a główną bohaterką były „Czasy secondhand. Koniec czerwonego człowieka” Swietłany Aleksijewicz, białoruskiej pisarki i dziennikarki narodowości białorusko-ukraińskiej, piszącej w języku rosyjskim.

na zdjęciu grupa Pań siedzących przy zastawionym stole w bibliotece

Jeszcze nigdy tak krótko nie omawiałyśmy tak niewielkich rozmiarów książki...Powodów było kilka – jeden z nich to brak zdecydowanej różnicy zdać o lekturze. Jeśli opinie są krańcowo różne wtedy i iskry się sypią. Tu było spokojnie. Drugim powodem – zupełnie nie związanym z literaturą – były zbliżające się wybory samorządowe, które (jesteśmy tego pewne) przejdą do annałów historii zarówno naszej gminy jak i pobliskiego Krakowa, w którym większość z nas pracuje, a niektórzy również mieszkają.

na zdjęciu można zobaczyć grupę pań siedzącą przy stole w bibliotece

Białoruską powieść omawiałyśmy po raz pierwszy, ale za to w jak doskonale przemyślanej oprawie... Na stole obrus z ceraty i serwetki z gazet. Zamiast tradycyjnych filiżanek, kubki w kolorach białoruskich wyszywanek. Na środku oryginalna, przywieziona z wycieczki na Białoruś serweta oraz kilka mniejszych pamiątek (w tym etui na okulary). Herbatę serwowałyśmy w metalowym czajniku, w szklankach stał kwas chlebowy, a na półmiskach leżały cudownie smaczne i jeszcze ciepłe placki ziemniaczane usmażone przez Basię. Ach cóż to była za uczta…

zdjęcie przedstawia gupę osób siedzącą przy stole w ciemnej sali

W półmroku bardzo dobrze rozmawia się o mroku, nawet tym w czasach zasiadania na Piotrowym tronie Aleksandra VI czyli Rodriga Borgii. Rodzina Borgiów okryła się zła sławą, ba nawet jest uważana za protoplastów mafii. Delikatnie mówiąc jej członkowie nie byli prawymi ludźmi. Nie zawahali się przed najgorszą zbrodnią, jeśli miała ona przynieść korzyść lub zniwelować jakąkolwiek przeszkodę na ich drodze. Byli bardzo zręcznymi politykami i strategami, bezwzględnie prącymi do realizacji swoich planów, a młodziutka Lukrecja posłusznie wykonywała ich polecenia. Czy tak było naprawdę?