Po wakacyjnej przerwie przyszedł czas na kolejne spotkanie w ramach Dyskusyjnego Klubu Książki. Przy kawie i ciastku, tym razem naszą uwagę poświęciliśmy książce Edwarda Redlińskiego zatytuowanej "Telefrenia".


Powieść Redlińskiego jest doskonałą satyrą na zamerykanizowaną rzeczywistość. Humor jest bardzo subtelny, czasem ledwo dostrzegalny. Nie służy tylko wywołaniu skurczu twarzy, zwanego uśmiechem. Kryje się pod nim coś więcej, jakaś brutalna i bolesna prawda. Wycinki z kolorowych magazynów, których autor nie skąpi, są wręcz absurdalne i wzbudzają uśmiechy politowania. Włos zaczyna się jeżyć, kiedy uświadomimy sobie, jak wiele razy sięgaliśmy po takie pleploty, jak często śledziliśmy z wypiekami na twarzy losy serialowych bohaterów. Pikanterii dodaje fakt, że wszystkie fragmenty, jakie przytacza Redliński są autentyczne! Nie trzeba fantazjować, gdy sama rzeczywistość jest absurdalna. Nie wszystko jednak jest w „Telefrenii” idealne. Razi głównie styl. Współczesne powieści mają to do siebie, że ich autorzy często bawią się w Norwida, eksperymentują z grafiką. Nie zawsze wyróżniają dialogi, a jeśli już, to na pewno nie myślnikami czy cudzysłowem, ale przeniesieniem tekstu do kolejnej linii. Styl jest chaotyczny i synkretyczny, łączy w sobie dialog w konwencji dramatu, spokojną narrację, wiersz... Do tego całość napisana jest językiem mówionym. Jakby wstyd było używać literackiego!
J.JŁ

 

http://www.facebook.com/photo.php?fbid=500065143336966&set=a.500065013336979.120123.320406187969530&type=1&theater