W karnawale ma być kolorowo, wesoło i głośno. U nas było. Frekwencja dopisała, lektura podobała się prawie wszystkim, stół był suto zastawiony, więc czego chcieć więcej? Po dłuższej przerwie, tym razem miałyśmy okazję rozmawiać o polskiej powieści. Było mnóstwo obaw o to czy książka nam się spodoba, jak się okazało zupełnie niepotrzebnie. Ta pełna humoru debiutancka powieść Martyny Bundy, zatytułowana „Nieczułość” stanowiła wspaniałe podłoże do dyskusji o rodzinie, związkach i relacjach między jej członkami, a także o polskiej wsi czasu okupacji niemieckiej i powojnia, aż do lat 80.tych.
Pierwszoplanowe bohaterki powieści to trzy siostry: Gerta, Truda i Ilda oraz ich matka Rozela. Mężczyźni pojawiający się na kartach powieści byli niemrawi, niesympatyczni, nieodpowiedzialni i słabi, jedynym pozytywnym bohaterem był dla nas Rudy Cygan - Jan, który tak naprawdę okazał się blondynem, a po wielu staraniach został mężem Trudy. To kobiety trzymały rodzinę w karbach, dbały o dom w Dziewczej Górze, niewielkiej kaszubskiej wsi pod Kartuzami, pomagały sobie we wszystkim i szły zawsze „ramię w ramię, but w but”. Wychowywane samotnie, twardą ręką przez owdowiałą matkę, nie zaznały na co dzień okazywania czułości. Trzeba było po prostu przeżyć. Taki styl życia poniosły dalej…
Można pokusić się o stwierdzenie, iż poza dwoma klubowiczkami wszystkie pozostałe oceniły książkę wysoko, a nawet bardzo wysoko. Przede wszystkim za styl – tu duże brawa, szczególnie z uwagi na to, że „Nieczułość” jest debiutem. Pojawiła się również opinia, że czytając powieść Bundy odnosi się wrażenie czytania Myśliwskiego wespół z Tokarczuk. To prawda.
Świat ludzi pięknie koresponduje tu ze światem zwierząt, nieodłącznymi przecież towarzyszami wiejskiego życia. Opis odkrycia i oficjalne zarejestrowanie hodowli świni rasy czarno-podniebiennej (z grzywką), która była po prostu krzyżówką z dzikiem rozbawiła nas do łez.
Dyskusja o ówczesnym życiu na wsi została wzbogacona naszymi refleksjami po przeczytaniu pracy Joanny Kuciel-Frydryszak „Chłopki. Opowieść o naszych babkach”. Opisane tam przypadki pięknie korespondują z przedstawionym przez Bundę światem kaszubskiej wsi, a także naszymi wspomnieniami z okresu dzieciństwa czy opowieściami naszych rodziców i dziadków. I tak naszym rozmowom nie było końca, zwłaszcza, że stół zastawiony był samymi pysznościami. W końcu jednak musiał nadejść ten moment i długopisy poszły w ruch. Podczas podsumowującej oceny lekturze przyznano jedną „10”, trzy „9”, aż sześć „8”, dwie „7” i po jednej „6”oraz „5”. Średnia dała wynik 7,86 /10 pkt.
Kończyłyśmy spotkanie w świetnych humorach, pełne wiary w to, że dla nas rok 2024 okaże się bardzo szczęśliwy i obfity w ciekawe książki.
JR