W środę 8 czerwca w bibliotece w Węgrzcach miało miejsce spotkanie autorskie z Marią Czubaszek. Kiedy dobiegało końca liczni jego uczestnicy robili, co mogli, żeby oddalić moment rozstania – jeszcze ostatni autograf, ostatnie zdjęcie, pytanie… Czym pani Czubaszek zaskarbiła sobie tak wielką sympatię mieszkańców gminy Zielonki? Przede wszystkim bezkompromisowym stylem bycia, dużym poczuciem humoru i autoironią.

 


W środę 8 czerwca w bibliotece w Węgrzcach miało miejsce spotkanie autorskie z Marią Czubaszek. Kiedy dobiegało końca liczni jego uczestnicy robili, co mogli, żeby oddalić moment rozstania – jeszcze ostatni autograf, ostatnie zdjęcie, pytanie… Czym pani Czubaszek zaskarbiła sobie tak wielką sympatię mieszkańców gminy Zielonki? Przede wszystkim bezkompromisowym stylem bycia, dużym poczuciem humoru i autoironią.

 

- Nie jestem poetką, nie jestem satyryczką, nie jestem dziennikarką, nie jestem pisarką.– rozpoczęła spotkanie pani Czubaszek, określając się za to jako „autorkę rozrywkową”- Bo to już w moim wieku nie jest dwuznaczne – dodała w swoim stylu. Gdyby zgodzić się z autorką, trzeba by zaznaczyć, że ramy tej tak nazwanej „rozrywki” są szeroko zarysowane, wszak to autorka licznych tekstów piosenek, w tym takich szlagierów jak „Wyszłam za mąż zaraz wracam” czy „Rycz mała rycz”, tekstów satyrycznych, ponadto współtwórczyni audycji, programów telewizyjnych i radiowych, autorka popularnego bloga. Obecnie powstaje wywiad-rzeka z nią, który przygotowuje Artur Andrus. Od niedawna występuje też w improwizowanym serialu „Spadkobiercy”, wcielając się w zabawną postać Maggie Mekintosz Owens.

Choć twórczość Marii Czubaszek jest imponująca, obejmuje setki zapisanych stron (zapewne nocą, przy papierosie i kawie), to jednak ona sama dzisiaj najbardziej znana jest z mediów jako mistrzyni ciętej riposty, osoba szalenie dowcipna, o niezwykłym, zaskakującym poczuciu humoru. Amatorzy telewizji kojarzyć ją będą jako gościa programu Kuby Wojewódzkiego, uczestniczkę dyskusji w „Pytaniu na śniadanie”, czy też jako zwyciężczynię plebiscytu „Vivat nie najpiekniejsi” w popularnym show Szymona Majewskiego. – Teraz są takie czasy, że jak już ktoś nie występuje w serialu, nie tańczy z gwiazdami, to nie wiadomo, kto to jest – żartowała podczas spotkania w bibliotece w Węgrzcach, gdzie przybyła na zaproszenie przedstawicieli Dyskusyjnego Klubu Książki. – Zauważyłam, że tak mniej więcej od pięciu lat zaczęli mnie zapraszać do telewizji, a przecież wiadomo, że tam są sami piękni i młodzi ludzie, a ja nie jestem młoda ani piękna i do tego mówię głupoty. 

Wcześniej kierownik Biblioteki Publicznej w Zielonkach z filiami w Węgrzcach i Przybysławicach, Mariusz Zieliński, inicjator i organizator tego spotkania, zaprosił Marię Czubaszek do odwiedzenia filii w Zielonkach, gdzie między innymi z zainteresowaniem obejrzała wystawę obrazów lokalnej malarki – Haliny Banaś. Pani Czubaszek najbardziej przypadły do gustu obrazy zimowe, czym ucieszyła ich autorkę obecną na spotkaniu autorskim. Mariusz Zieliński pokazał artystce ciekawe miejsca naszej gminy, opowiadał ich historie. 

Nieodłącznym atrybutem pani Marii Czubaszek jest, jak wiadomo, papieros. Po przyjeździe do Zielonek poprosiła tylko o wskazanie miejsca dla palących, popielniczkę miała własną. Jak sama przyznaje, to jej wielki nałóg, w którym lubuje się razem z mężem, zwłaszcza podczas wspólnego oglądania telewizji. – Kiedy nie palę przez 40 minut, tracę kontakt ze swoim rozumem - żartowała. Wydaje się, że przyjemność, jaką pani Maria czerpie z palenia niweluje wszelkie skutki uboczne tego nałogu – wyglądała promiennie i była pełna energii przez cały czas trwania spotkania. 

Wystąpienie pani Czubaszek w węgrzeckiej bibliotece zebrało gromkie brawa. Było wiele zabawnych dykteryjek z życia artystów takiego formatu jak Adolf Dymsza czy Wiesław Michnikowski, osób popularnych, polityków. Wiele błyskotliwych przemyśleń, anegdot z życia rodzinnego pani Czubaszek i jej męża Wojciecha Karolaka, muzyka jazzowego, przyjaciółki - znanej piosenkarki Ewy Bem. Mało kto traktuje siebie z tak wielkim dystansem, żeby powiedzieć: - Nikt z państwa nie uwierzy, ale ja kiedyś byłam młoda, następnie określić swoją urodę jako „nienahalną” czy też „bez przepychu”, a na temat swojego nazwiska i pierwszego małżeństwa powiedzieć: -To idiotyczne nazwisko mam po pierwszym mężu. Od początku go nie lubiłam, ale myślałam, że się rozsmakuję w tym Czubaszku. Niestety, co rok to było gorzej. Z kolei o pisaniu tekstów pani Maria powiedziała: - Każdy dziś pisze co mu w duszy gra. Mnie nic nie gra, ale czasem świśnie. Cały występ miał charakter satyryczny. Można się było dowiedzieć jakie są prywatnie pierwsze damy RP, jakim pytaniem można zdenerwować marszałka Płażyńskiego podczas wywiadu, jaką jedną jedyną datę pamięta pani Czubaszek, czy wreszcie dlaczego warto przeglądać tabloidy.

Pani Zofia Kot, członkini Dyskusyjnego Klubu Książki, przewodnicząca Koła Seniorów z Węgrzc powiedziała – Marzyłam, by na tym spotkaniu być. Zadała pani Czubaszek pytanie o patriotyzm, w związku z wypowiedzią satyryczki, że kocha Warszawę, ale Polski nie kocha, która padła w jednym z programów telewizyjnych. Maria Czubaszek skwitowała: - Nie podoba mi się dzielenie Polaków na prawdziwych i nieprawdziwych. Tyle rzeczy mi się nie podoba. W sercu mogę być patriotką, ale mówię, że nie jestem. Z kolei wiceprzewodniczący rady gminy Krzysztof Olawski zadawał pytania odnoszące się do kwestii damsko-męskich poruszanych na blogu pani Czubaszek. 

Raz po raz rozlegały się salwy śmiechu i oklaski. Nie wiadomo kiedy minęły blisko dwie godziny spotkania i po rozdaniu autografów już trzeba było się żegnać. Spotkanie było nad wyraz udane, panie z Dyskusyjnego Klubu Książki były urzeczone: - Czujemy się nagrodzone tą wizytą – mówiły. Już planują najbliższe spotkanie klubowe z jej twórczością. 

AM