W wigilię święta biblioteki odbyło się majowe spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki. Nic nie powinno zmącić szczególnej atmosfery tego dnia, a jednak…

Koszmarna (nie boję się użyć tego słowa) lektura z jaką przyszło nam się zmierzyć wprowadziła niesmak i niedowierzanie. Jaki cel przyświeca tym, którzy piszą i wydają tego typu literaturę? Oszczędzę tu czytającym motywu przewodniego książki, który przewija się jak mantra przez kolejne stronice „dzieła”, a naszej bohaterce wylewa lub wycieka nieskończona ilość cieczy z różnych części organizmu.

Miało być o przemianie, natomiast jest o nielogicznym, wręcz absurdalnym zachowaniu, nie będącej już podrostkiem, bo 30-letniej prawniczki. Czarę goryczy przelał opis pogrzebu czy raczej spalenia na stosie Martyny, biologicznej matki Weroniki. Gdyby to była komedia można by spojrzeć na to z przymrużeniem oka, a tak pozostał niesmak.

Jedna z pań chyba trafnie stwierdziła, że gdyby ten temat podjęła Olga Tokarczuk, powstała by książka piękna i magiczna, a tak powstało coś, co ma tylko ładną okładkę, no i może jeszcze ładne imię autorki. To wszystko.

Muszę przyznać, że powieść miała jeden plus – nie spierałyśmy się co do jej wartości, jak to bywa zazwyczaj. Oceny były niemal jednomyślne. „Wszystkie moje matki” autorstwa Luizy Piotrowicz otrzymały od nas notę  1,72 pkt/10, co i tak uważam za duży sukces.

Przykro to mówić, ale teraz z niepokojem będziemy sięgać po kolejne polskie powieści, bowiem to już kolejna, której poziom sięga znacznie poniżej przyzwoitości. Na czytanie czegoś takiego zwyczajnie szkoda czasu.

Przetrwałyśmy te dwie godziny i to w dodatku w świetnych humorach, jedynie dzięki temu co stało na stole. Aby świętowanie było prawdziwą ucztą raczyłyśmy się wyśmienitym ciastem oraz kanapkami zrobionymi tuż przed spotkaniem z upieczonego własnoręcznie chleba, pysznych wiosennych rzodkiewek, dymki i pomidorów. Apetyty dopisywały, humory również, zatem spotkanie możemy zaliczyć do udanych.

Teraz przygotowujemy się już do zakończenia sezonu, bowiem w czerwcu ostatnia (niestety) przedwakacyjna dyskusja. Oby nad dobrą książką…

 

 

JR