Dyskusyjny Klub Książki, działający przy BP w Zielonkach włączył się organizowanego przez Instytut Książki konkursu na zaproszenie do swojego Klubu Joan Rowling.

Warunkiem uczestnictwa było przeczytanie jej najnowszej książki adresowanej tym razem do dorosłego czytelnika i przeprowadzenie dyskusji (dokładnie 12 grudnia o godz. 18.00). Potem już tylko należało napisać relacje ze spotkania, dołączyć recenzje oraz  zdjęcia i czekać na wyniki konkursu.

Tego spotkania pozazdrościć nam mogą kluby, które nie zgłosiły akcesu do uczestnictwa w tej akcji. Długo zastanawiałyśmy się (bowiem w naszym klubie są tylko panie), jak powinno wyglądać to nietypowe przecież spotkanie. Po licznych dyskusjach postanowiłyśmy postawić na prostotę. Sala, w której dyskusja miała miejsce została udekorowana planszami reklamującymi książkę, a samo spotkanie zostało zaaranżowane jak kolejne, wieczorne  posiedzenie Rady Gminy w miasteczku Pagwort.

Owalny stół zaścielony był szafirowo-turkusowym obrusem, na nim spoczywały filiżankii dzbanek z angielskiej porcelany, pełen gorącej, aromatycznej herbaty, a przy każdej filiżance leżała serwetka w piękne wiktoriańskie róże. Mam nadzieję, że zdjęcia choć w części to przekażą. Centralną część stołu zajmował stylowy świecznik i cudowne wrzosy, które choć to prawie połowa grudnia, przeniosły nas gdzieś z dala od kontynentu, na pachnące wrzosowiska.

Jestem pewna, że gdyby wówczas weszła p. Rowling poczuła by się jak u siebie, a o to właśnie chodzi.

Czekamy zatem na wizytę pani J.K. Rowling w naszym kraju, w naszej bibliotece, w naszym klubie, zaczytani w jej pierwszej ale mamy nadzieję, nie ostatniej książce dla dorosłych czytelników.

Przedstawiam dwie recenzje napisane przez członkinie naszego klubu i trzecią, którą  z potrzeby serca stworzył syn jednej z nich (podkradając w czasie nieobecności mamy książkę).

"Trafny wybór"

Recenzja 1

Po powieść J.K. Rowling  „Trafny wybór”,  nie sięgnęłabym ot tak, widząc ją na półce księgarskiej czy bibliotecznej, bowiem nie jestem fanką magii, historii niestworzonych,
a z tego rodzaju przedstawieniem spotykamy się w przypadku powieści o Harrym Potterze,
z których w Polsce zasłynęła ta pisarka, stając się ulubienicą nie tylko dzieci (no może młodzieży), ale i dorosłych. Nie przeczytałam przygód Harrego, ale wątpiłam, by autorka
7 książek o czarach i czarodziejach, mogła napisać kolejną, całkiem czarów i magii pozbawionej. Stało się, wskazaną przez  DKK książkę pani Rowling przeczytałam.

Sięgając po książkę nigdy nie czytam- co dziwi pozostałe klubowiczki - notki redakcyjnej oraz zwięzłych recenzji na obwolucie książki. Dlaczego? Nie lubię się sugerować. To co robię, bo działa zachęcająco lub odwrotnie, to rzut okiem na okładkę, jej grafikę, kolorystykę i czcionkę tekstu książki, zwłaszcza przy pozycji paręset stronnicowej. Tu powieść zyskała już na początku, choć nie wiem czy to zasługa wydawnictwa czy samej autorki. Obszerność powieści wobec poprzednich tej autorki nie zdziwiła mnie. Pięćset stron to przeciętna wielkość dzieł pani Rowling Czcionka przyjazna dla oczu, nie przedobrzona grafika okładki, choć tło mogłaby być innego koloru, ale to już wynika z mojej niechęci do czerwieni w ogóle, a biorąc pod uwagę treść powieści oddaje i właściwie wskazuje, że rzecz będzie o wyborach, koniecznych, ale….., czy rzeczywiście trafnych?

Mieszkańcy niewielkiego, cichego, angielskiego miasta na prowincji pozornie wiodą spokojne życie. W rzeczywistości borykają się z mniej lub bardziej skrywanymi tajemnicami. Niektórzy z nich uwikłani są w brudne interesy, inni nie potrafią się bronić przed prześladowaniem, a jeszcze inni muszą zmagać się ze wstydliwymi, domowymi troskami. Przemoc, zakłamanie, gra pozorów to tło rodzinnego życia Price-ów, Jowandów Wallów, czy Mollisonów. Wszystko to ujawnia się w momencie nieoczekiwanej śmierci radnego Pagfordu (nazwa miasteczka wymyślona przez pisarkę, podobnie jak nazwisko niemego bohatera Barrego „Fairbrother”, z góry wskazujące na jego naturę i postrzeganie go przez lokalną społeczność).

Małe miasta mają coś, czego duże metropolie nie mają. Są kameralne, niewielkie
i zwarte, łatwo dają się poznać i zrozumieć. Może więc dlatego wielu pisarzy w nich osadza akcje swoich powieści.

Temat, małomiasteczkowe stosunki społeczne, układy, układziki, losy licznych w tej książce bohaterów nie jest może odkrywczy, wiele bowiem książek, różnego gatunku, obrazujących życie w małych miasteczkach już napisano, tak w światowej jak i polskiej literaturze, ale co odmienne, w tej powieści trudno znaleźć bohatera pozytywnego. Takiego bez skazy, prawego, dobrego człowieka w pracy, szkole, domu. Działacza społecznego, docenianego przez innych, ale równocześnie wspaniałego ojca, matkę, z radością i z równym zaangażowaniem wypełniającego swoją rolę w rodzinie. Bohatera, z którym chcemy się identyfikować albo, którego racje podzielamy.

Pozornie jest nim Barry, ale czy na pewno jest nieskazitelny? Wspaniały społecznik, człowiek, otoczony estymą, na którego liczyć mogą nawet obywatele, uznawani za wykluczonych społecznie. Człowiek –rzeklibyśmy –czynu, widzący w każdym potencjał, wymagający jedynie jego odkrycia i wzmocnienia. Człowiek niezłomnych poglądów, zwolennik równania szans. Same ochy i achy, a jego rola ojca, męża? Ciągły brak czasu dla najbliższych, częste, późne powroty do domu lub praca w zaciszu domowego gabinetu, nie zaspokoją potrzeb uczuciowych jego własnych dzieci. Poświęca im niewiele czasu
w zestawieniu z drużyną wioślarek, które na dowód wdzięczności obdarowują go pośmiertnie kwietnym wiosłem. Mary, żona Barry’ego, niepracująca gospodyni domowa, wierna, ale czy dumna z osiągnięć i pozycji męża? Zaspokojona emocjonalnie? Doceniona za wysiłek
i poświęcenie domowi? Próbuje oddać mężowi, co mu należne podczas i tuż po pogrzebie, ale czy stęskniona uczuć nie wywołuje negatywnych emocji szczególnym zainteresowaniem Nią przez Gavina, wprost fana Barry’ego, który swoje uczucie wobec żony - jak twierdzi - przyjaciela, traktuje jak misje.

Wartkość akcji, dzięki żywiołowo przedstawionym, licznym wątkom, ironia obrazu, szeroka i wnikliwa prezentacja przekroju małomiasteczkowej społeczności sprawia, że książkę czyta się chętnie. Czytelnik nie nudzi się lekturą, a sposób ekspozycji następujących po sobie wydarzeń i ich powiązań powoduje, że trudno ją odłożyć w trakcie czytania. Śledzimy zatem wyścig do mety, czyli do wyborów na nowego radnego paru kandydatów, wywołujących już na wstępie kontrowersje, tak co do nich samych jak i powodów dla jakich sięgają po władzę w mieście.

Bo, czy nie wywołuje naszych awersji Simone Price, tyran domowy za nic mający uczciwość. Ojciec psychicznie znęcający się nad własnymi dziećmi i harującą w domu
i szpitalu żoną Ruth. Matka dla świętego spokoju jest w stanie poświęcać swoje dzieci, które ojciec traktuje, jak worek treningowy do odreagowania niepowodzeń życiowych
i zawodowych, niespełnianych marzeń bycia bogatym. Czy podzielamy powód sięgnięcia „po stołek” wyśmiewanego przez syna i uczniów, zastępcę dyrektora miejscowej szkoły Colina Wall’sa ps. Przegródka, tkwiącego w nieudanym związku? Mężczyznę walczącego
z natręctwami i brakiem poszanowania, za to wielbiciela zmarłego Barry’ego i chcącego podobnie jak on pomóc rodzinom patologicznym w zmianie ich życia. Jak wreszcie wytłumaczyć - inaczej niż wykorzystanie stanowiska i nepotyzm - zabieganie i promowanie kandydatury własnego syna Miles’a przez przewodniczącego Rady Howarda Mollisona, miejscowego bisnessmena, uwikłanego w romans ze wspólniczką, lubieżnie patrzącego na młode dziewczyny. Człowieka pozbawionego samokrytycyzmu, antypatycznego, działającego na pokaz i we własnym interesie.

Oprócz prezentacji postaci kluczowych w wyborach i zmagań ich rodzin
z przeciwnościami losu i podejmowanymi przez kandydatów decyzjami, autorka barwnie przedstawia potencjalnych wyborców oraz młodzież Pogfardu, jakże odmienną w postawie od uczniów Hogwardu. Język, którym się posługują młodzi ludzie, powoduje, że książka na pewno jest przeznaczona dla dorosłych, a i zaprezentowany katalog charakterów młodych bohaterów budzi moje niepokoje. Czyżby wśród młodzieży angielskich małych miast nie było żadnego dobrego dzieciaka, ucznia, syna, córki??? Każdy stojący na progu dorosłości miotany jest wątpliwościami przy wyborze własnej życiowej drogi, nie każdy dokonuje dobrego wyboru, nie każdemu dane jest mieć wsparcie w rodzinie, ale czy wszyscy to żądni zemsty, chciwi aplauzu, nienawidzący rodziców i przytłoczeni ich popularnością, nieszanujący odmienności, zakompleksieni młodzi ludzie, jak jeden w nadmiarze używający wulgaryzmów w mowie i czynie, by odreagować niezrozumienie, brak szacunku i miłości, czy zagubienie??? Boże to straszne, co czeka taką społeczność???

Jedno jest pewne, w Polsce autor czy autorka książki ( nie naukowej rozprawy) o takich postawach życiowych wywołałaby fale oburzenia i krytycyzmu, choć nie jeden z bohaterów Rowling żyje w Polsce. A sam motyw przewodni powieści - wybory lokalne i trafność wyboru- czy nie z podobnym wyścigiem mamy do czynienia w naszym kraju, ale o tym cicho szaaaaaaaaaaa.

Polot pisarski autorki widoczny jest już od pierwszych kart książki, a przybywające nowe wątki i bohaterowie układają się w spójną całość co świadczy o przemyśleniu kompozycji utworu i nie jest działem przypadku, ale czy rozwój wydarzeń zaskakuje??? Mnie nie, choć zmusza czytelnika do refleksji nad postawami i analizy co jest możliwe, a co autorka wprowadziła tylko dla spotęgowania atrakcyjności lektury. Ja jednak po wprowadzonej przez wydawnictwo aurze tajemniczości spodziewałam się czegoś zaskakującego i choć czasu nad nową książką JK Rowling „Trafny wybór” nie zaliczę do czasu straconego, to jednak nie położę jej na półce z książkami, do których warto powrócić.

 

"Trafny wybór"

Recenzja 2

„Błyskotliwa i prowokująca wielka powieść o małym miasteczku” – zachęceni takim opisem otwieramy najnowsze dzieło J. K. Rowling „Trafny wybór”. Co prawda, okładka w agresywnej czerwieni i stylistyce kiepskich poradników pseudopsychologicznych do lektury nie zachęca ale może… nie sądźmy książki po okładce.

       Powieść czyta się szybko, jej lektura sprawia dużą przyjemność. Autorka ma niewątpliwy dar snucia opowieści. Portrety psychologiczne postaci są dopracowane w najdrobniejszych szczegółach, a pojedyncze wątki połączone z sobą na zasadzie kostek domina, precyzyjnie poprowadzone i zakończone. Nie ma tu postaci przypadkowych, stworzonych ad hoc. Wszystkie role zostały rozpisane z góry, od początku do końca utworu. Dobra narracja i przemyślana kompozycja to najważniejsze atuty tej książki.

        Ale tuż po zachwytach nad sposobem opowiadania historii przychodzi refleksja dotycząca treści. I tu już jest gorzej. Potwierdza się bowiem trafność opinii, że trudno jest zmierzyć się z własną legendą. Autorki „Trafnego wyboru” najwyraźniej nie ominęła „klątwa drugiego dzieła”, której tylko nielicznym twórcom udaje się uniknąć.

       W czasie lektury czytelnikowi towarzyszy poczucie swoistego osamotnienia, nie przywiązuje się on bowiem do żadnego z bohaterów. Bo też nie można się tutaj do nikogo przywiązać. Mieszkańcy Pagford i Fields posiadają wszystkie najgorsze cechy rodzaju ludzkiego. W pięknym z pozoru miejscu odkrywamy hipokryzję, nietolerancję, rasizm, przemoc domową, pogardę dla biednych. Żyjące w zakłamaniu małżeństwa, gra pozorów, dążenie do władzy za wszelką cenę, brak wrażliwości na problemy najbliższych, seks bez uczuć, gwałty, sadyzm, narkomania – to codzienność Pagford. Dominuje beznadziejna, duszna atmosfera małego miasteczka, którego uroczy wygląd w zderzeniu z mentalności i moralnością jego mieszkańców jawi się niczym makijaż na liszaju. W tej bardzo pesymistycznej książce, traktującej o relacjach międzyludzkich wszyscy bohaterowie to ludzie samolubni, mający swoje niechlubne sekrety. Jednak stwierdzenie, że „wszyscy mamy coś do ukrycia” jest truizmem i niekoniecznie trzeba czytać pięciusetstronicową książkę, żeby utwierdzić się w tym przekonaniu. Przebłyski dobra są w tym utworze nieliczne i dość trudno je dostrzec. Przytłoczony bezmiarem zła i bezradności czytelnik nie jest chyba w stanie wykrzesać z siebie żadnych uczuć oprócz znużenia. I nie ma w końcu większego znaczenia, kto przejmie władzę po Barrym, gdyż wszyscy kandydaci na to stanowisko są nawzajem siebie warci.

     Pomimo wagi poruszanych problemów Rowling nie przekonuje do tej opowieści, nie wzrusza, nie prowokuje, jedynie przygnębia. Trudno się dopatrzeć zapowiadanego na okładce czarnego humoru. Autorka stopniuje wiedzę o bohaterach, która to wiedza wzrasta proporcjonalnie do ilości przeczytanych stron, jednak nie stopniuje napięcia i zaangażowania czytelnika w życie bohatera. Dominujące w książce uczucie przygnębienia towarzyszy podczas lektury niezmiennie od początku do końca. Finałowa scena, która z założenia powinna wstrząsnąć czytelnikiem, również nim nie wstrząsa. Uczestnicy pogrzebu, zajęci swoimi przemyśleniami i wspomnieniami, przebieg ceremonii rejestrują jedynie gdzieś na obrzeżach świadomości, co skutecznie rozbija napięcie.

         Co jest główną przyczyną tego, że tak sprawnie napisana opowieść nie porusza i nie pozostawia żadnego śladu w świadomości czytelnika po zamknięciu książki? „Nihil novi sub sole” – to pierwsza myśl, która pojawia się po zakończeniu lektury. Wszystko to już  było wielokrotnie  i często bardziej sugestywnie opisywane. Rowling pokazuje prawdziwe dramaty i ogrom zła, ale nie daje żadnej recepty. Najwyraźniej uważa ona, że recepty na takie problemy po prostu nie ma i jedyne co pozostaje, to pogodzić się konstatacją autorki, że występują one w angielskim społeczeństwie. Rowling bezlitośnie aż do ostatniej strony nie daje odrobiny nadziei.

            Mimo powyższych uwag można stwierdzić, że „Trafny wybór” jest dobrą lekturą dla czytelników, którzy lubią sprawnie napisane historie i delektują się samym czytaniem. Pod warunkiem jednak, że kogoś nie zniechęci ilość wulgaryzmów przypadających na centymetr kwadratowy książki.

           Jeśli natomiast czytelnik spodziewałby się książki akcji, szczególnych emocji albo recepty na rozwiązanie ważkich problemów społecznych, może poczuć się zawiedziony.

            Ot, jeszcze jedna historia od której po zamknięciu książki i odstawieniu jej na półkę „odwracamy wzrok” …

Niech to będzie wyraz opinii całkiem młodego pokolenia, które jeszcze nie tak dawno zaczytywało się w „Harrym…”

„Trafny wybór”

Recenzja 3

Po najnowszą  książkę J.K. Rowling „Trafny wybór” sięgnąłem z wiadomych względów – kilkukrotnie przeczytałem jej debiutancką serię książek o Harrym Potterze. Chciałem zatem  przekonać się jak autorka, której wcześniejsze dokonania literackie niezwykle przypadły mi do gustu, radzi sobie w nowym gatunku i w nowej książce lansowanej pod szumnie brzmiącym hasłem „pierwszej książki autorki Harryego Pottera dla dorosłych”. Co do samego hasła reklamowego początkowo myślałem, ze jest to jedynie swego rodzaju informacja, że Rowling porzuciła już świat młodzieżowej fantastyki i napisała pierwszą „normalną” książkę, także dla tych starszych. Jednak po jej lekturze doszedłem do wniosku, że owe hasło, było jak najbardziej zasadne i bynajmniej nie miało informować jedynie o tym, że nie jest to kolejna książka dla dzieci, ale istotnie było zapowiedzią treści, bądź tematyki, która bez wątpienia jest raczej przeznaczona dla tych „dorosłych” czytelników.

Powracając jednak do treści samej książki muszę przyznać, że nieco się na niej zawiodłem, co nie oznacza od razu, że uważam tę książkę za niegodną polecenia. Moją wadą lub zaletą podczas czytania było to, że bardziej lub mniej świadomie porównywałem ją
z wcześniejszymi literackimi dokonaniami autorki, czyli z sagą o nastoletnim czarodzieju. Muszę zatem przyznać, że porównanie to wypadło nieco marnie. Mimo, iż książka wciąga od samego początku, gdyż zaczyna się tragiczną śmiercią oddanego mieszkańca Pagford – Barryego, to nie czytamy jej z wypiekami na twarzy w oczekiwaniu na zaskakujące zakończenie, jak miało to miejsce we wcześniejszych książkach Rowling. Brakło mi w niej zaskakujących zwrotów akcji, kilku przeplatających się wątków oraz pewnych tajemnic niespodziewanie wychodzących pod sam koniec powieści, które to ceniłem sobie u autorki czytając jej wcześniejsze literackie dokonania i których zdecydowanie oczekiwałem w tej książce. Muszę jednak uczciwie stwierdzić, że mimo, iż książka nie spełniła postawianych jej przeze mnie wymogów to przyznaję, że przypadła mi do gustu. Dłużej się nad tym zastanawiając doszedłem do wniosku, że to paradoksalnie właśnie ten odmienny sposób opowiedzenia historii chyba najbardziej mi się spodobał.

Co do bohaterów „Trafnego wyboru” mam nieco mieszane uczucia. Moim zdaniem książka bez wątpienia skupia się właśnie na nich, na ich wzajemnych relacjach oraz na zmianach jakie w nich zachodzą po śmierci Barryego. Autorka w zaskakujący sposób konstruuje i eksponuje swoich bohaterów. Mimo, iż w książce przewija ich się dużo, zarówno starych jak i młodych, to ciężko jest się nam przywiązać do jakiejś wybranej postaci, utożsamić z nią, czy też nazwać którąś z nich tą główną dla całej powieści. Poddając analizie każdego bohatera nie możemy precyzyjnie stwierdzić, że któryś z nich jest jednoznacznie dobry lub zły. Pewne postaci, mimo iż początkowo jawią się jako kryształowo dobre
w mniemaniu mieszkańców Pagford, jak na przykład Howard, później dowiadujemy się
o jakiejś skrywanej przez nich tajemnicy, którą przypadku Howarda jest romans ze współpracownicą. O innych zaś możemy powiedzieć, że są bohaterami negatywnymi, przykładowo jak Krystal, dopóki nie przeczytamy, że ma również swoją dobrą stronę (zależy jej na dobru rodziny, na zatrzymaniu przy niej brata i zwalczeniu nałogu matki), aż w końcu zaczynamy jej współczuć, kiedy po popełnieniu przez nią samobójstwie dochodzimy do wniosku, że była chyba najtragiczniejszą postacią tej powieści i ofiarą sporów pomiędzy mieszkańcami Pagford. Taka konstrukcja bohaterów służy zapewne przedstawieniu prawdziwego obrazu angielskiego społeczeństwa i na przykładzie małego miasteczka, także problemów które nim wstrząsają, jak narkomania, patologia, przemoc, czy rasizm. Myślę, że jest to odważne posunięcie pisarki – przedstawienie w ten sposób społeczeństwa, do którego sama należy. Świadczy to o tym, że obywatele wysp brytyjskich mają do siebie duży dystans
i nie boją się mówić o sprawach, które być może są w pewien sposób wstydliwe, ale na pewno tak samo realne i rzeczywiste, jak w każdym kraju.

To co mnie zaskoczyło to wulgarność języka młodych ludzi. Czytałem różne książki, ale w żadnej nie spotkałem się z taką nazwijmy to ”dosłownością”. „Trafny wybór” obfituje w liczne przekleństwa, czy szokujące akty seksualne. Nie wstrząsnęły mną same przekleństwa jako takie, ile osoby, które je wypowiadały. Powszechnie wiadomo, że młodzież przeklina, zapewne nawet ta brytyjska, ale kłótnie Krystal z matką, czy arogancja z jaką Fats traktował ojca, naprawdę robiły na mnie wrażenie, choć nie wiem czy w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Są to zapewne pewne zabiegi, elementy służące urzeczywistnieniu problemów
i jak już wyżej napisałem przedstawieniu prawdziwego oblicza brytyjskiego społeczeństwa.

Po kilku zdaniach, mogłoby się wydawać, krytycznych należy przejść do plusów powieści, których również nie brakuje. Po pierwsze należy zaznaczyć, że sposób opowiedzenia historii jest bardzo dobry. W trakcie lektury nie podążamy tylko za jednym bohaterem, ale wcielamy się w wiele postaci (to coś czego nie odnajdziemy w Harrym Potterze), śledząc ich poczynania, co nadaje książce różnorodności i jest w moich oczach wielkim plusem, gdyż pewne wydarzenia możemy oglądać z perspektywy wielu różniących się między sobą mieszkańców Pagford. Mimo braku porywającej fabuły o czym już pisałem, książkę czyta się  płynnie, strona za stroną, przez co potrafi być naprawdę wciągająca. „Trafny wybór” jest zdecydowanie prozą dojrzałą, taką która napawa do refleksji nad społeczeństwem właśnie, nad jego problemami, nad ludźmi, którzy żyją wśród nas, na tzw. marginesie, a których tak często nie dostrzegamy.

            Podsumowując moją recenzję, mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że „Trafny wybór” to bardzo dobra ksiązka. Mimo, iż wskazałem na pewnej jej minusy wynikające
z niespełnienia moich oczekiwań  (chyba podświadomie chciałem, żeby była to kolejna książka w stylu Harryego Pottera) , to uważam, że J.K. Rowling zdała egzamin i jej kolejne dzieło nie było gorsze od literackiego debiutu i potwierdziło kunszt pisarki. Uważam tę książkę za godną polecenia i wierzę, że dla każdego kto zechce po nią sięgnąć będzie to naprawdę trafny wybór.

Łukasz Kowalski

Niestety nie udało się.

Otrzymaliśmy informację, że zwycięzcami konkursu na zaproszenie do swojego Klubu Joan Rowling są Dyskusyjne Kluby Książki z Hrubieszowa, Dębna (zachodniopomorskie)i Kalisza Pomorskiego.

Protokół z wyborów można przeczytać pod linkiem

http://www.instytutksiazki.pl/dkk-wydarzenia,aktualnosci,29138,czekajac-na-rowling.html 

A ja gorąco zapraszam do przeczytania naszych recenzji, a potem do odwiedzenia biblioteki.

Książka „Trafny wybór” będzie dostępna dla czytelników już za kilka dni.

Joanna Rosa

moderator DKK

w Bibliotece Publicznej w Zielonkach