Zazwyczaj kupując czy wypożyczając książkę kierujemy się opisem z tyłu okładki. Dodatkowo warto wziąć też pod uwagę opinie innych czytelników. Jesteśmy w stanie wtedy mniej więcej zweryfikować czy książka jest warta przeczytania.


I my, wczoraj na Dyskusyjnym Klubie Książki po raz kolejny przekonaliśmy się że opinie osób i recenzje nie są miarodajne. "Prawdopodobnie najważniejsze literackie przedsięwzięcie naszych czasów" tak określił 1 tom książki"Moja walka" brytyjski dziennik "The Guardian". A opis "krytyka światowa uznała tę powieść za arcydzieło i niejednokrotnie porównywała do legendarnego "W poszukiwaniu straconego czasu" Marcela Prousta" to zdecydowanie ujmuje dziełom francuskiego pisarza.
550 stron pisanej metaforami, choć ładnym językiem książki możemy podzielić, tak jak sam autor zrobił na dwie części: przygotowania i spędzanie sylwestra będąc młodym, napiętnowanym przez ojca dzieckiem, a druga to zmagania codziennego dnia dorosłego pisarza i czas pożegnań.
Być może, ta książka ujmuje kogoś swoją 'bylejakością", być może też opisywanie każdego momentu z dokładnymi szczegółami rzeczywiście jest przełomem.
Całość książki, można skrócić do 80 stron i wyciągnąć takie same wnioski.

Tylko, czy jest sens pisać, aż 6 tomów?

 


Deklaracje naszych klubowiczów, że nie sięgną po kolejne części świadczą o tym, że książka, mimo takich ocen i recenzji koło dzieła nie leżała.
Na wczorajszym spotkaniu została oceniona na równe 3 punkty.
Kolejne spotkanie 25 października.
Zapraszam serdecznie!

          

 


KS