Wtedy wszystko się uda, a jeśli nawet coś nie wyjdzie, zawsze można spróbować jeszcze raz, jeszcze raz i jeszcze raz. Najważniejsze – nie zrażać się i próbować dalej. Tą dewizą kieruje się nasza najmłodsza koleżanka Ania, która dołączyła do naszej grupy przed dwoma tygodniami z mocnym postanowieniem nauczenia się szydełkowania bransoletek z koralików Toho. Początki jak i u nas były trudne.

 

Ale nawet Krakowa od razu nie zbudowano, powoli zaczęły przybywać kolejne rzędy i można powiedzieć, że Ania wskoczyła na odpowiednie tory. Mile zaskoczyła nas nawet swoją inwencją, bowiem nie słuchając naszych sugestii, sama wybrała trudną sekwencję kolorów. Udało jej się uniknąć pomyłek, a efekt spodobał się wszystkim. Czyżby uczeń przerósł mistrza?  Zapowiada się ciekawie.


Pozostała część grupy była wierna wełnie. Może to powód zimna i mrozu za oknami. Wtedy z ogromną przyjemnością „taplamy” się w ciepłych mydlinach. Wcześniej trzeba tylko przygotować pasma wełny czesankowej. Ułożyć na folii bąbelkowej, polać gorącą wodą z mydłem i można zaczynać…


My zajęłyśmy się filcowaniem kwiatów, które po odpowiednim wykończeniu staną się pięknymi broszkami do przypięcia na elementach garderoby (czyżby to tęsknota za wiosną?).



Po ufilcowaniu trzeba je dobrze opłukać i odpowiednio uformować. Potem pozostanie tylko dorobienie listków, pręcika bądź łodyżki i gotowe. Podczas pracy jest niezmiernie gwarno, trwają gorączkowe konsultacje na temat aktualnie wykonywanych czynności, ale też planów na kolejne tygodnie.


I tak nie wiedzieć kiedy mijają kolejne godziny, a nasze kwiaty są już prawie gotowe. Jako ciekawostkę przedstawiamy innowacyjną metodę Teresy, która połączyła dwie techniki. Udzierganego na drutach kwiatka połączyła z pasmami wełny i ufilcowała. Powstał bardzo oryginalny kwiat, jesteśmy bardzo ciekawe efektu finalnego.


Na koniec obiecane przed tygodniem zdjęcie gotowego kwiatka Marysi. Jest on wykonany techniką filcowania na sucho. Tu niestety nie ma szansy na ogrzanie dłoni w ciepłej wodzie, natomiast można się porządnie pokłuć, bowiem używana to tego igła jest dużo grubsza niż ta używana do szycia, a przy tym bardzo szybkie wykonywane ruchy mogą spowodować ukłucie, zranienie a nawet złamanie igły. Nam się to jednak nie zdarza… rutyna. Wszak ufilcowanie tylu pojedynczych płatków róży i zielonych listków to naprawdę dobra praktyka.

JR