Mądre są te nasze polskie przysłowia. Dowodem na to są efekty naszych czwartkowych spotkań. Zupełnie niedawno dołączyła do nas Sylwia, która postanowiła na początek nauczyć się sztuki dekorowania metodą decoupage’u. I proszę – jej łazienka będzie teraz ozdobiona drobiazgami, wykonanymi w marynistycznym stylu. Brawo!!!

Teraz kolej na Anię, która chce sobie przyswoić technikę szydełkowania bransoletek z maleńkich szklanych koralików Toho.

Wczoraj miała swój debiut, ale radzi sobie zupełnie dobrze. Czeka ją żmudne nawlekanie i próbowanie aż do skutku. Początki są naprawdę trudne, wiemy to z własnego doświadczenia, ale Ania jest oazą spokoju, a jej upór i konsekwencja na pewno już niedługo zaprocentuje pierwszą samodzielnie wykonaną bransoletką.

Marysia konsekwentnie filcuje „na sucho” płatki kwiatków. Już gotowe są cztery, teraz pora na listki, a na następnym spotkaniu, mam nadzieję na zrobienie zdjęcia całości. Jak na razie wszystko idzie zgodnie z planem, a żadna igła nie została jeszcze złamana – o co naprawdę nie trudno.

W tym miejscu muszę ponownie wspomnieć o naszej zdolnej Sylwii, bowiem ona również zaczęła filcować igiełką. Na zajęcia przyszła z piękną czapką, z zajęć wyszła z przepiękną, udekorowaną kolorowym, filcowym akcentem ozdobą głowy. Czyż nie?

Mimo mroźnej zimy za oknami, Bernadetka już myśli o wiośnie, a dokładniej o świętach wielkanocnych, zajęła się bowiem dekorowaniem ozdobnych kartek. Mając liczną rodzinę i mnóstwo znajomych trzeba zaczynać jeszcze kiedy za oknami śnieg.


To także przypomnienie dla nas, o zbieraniu wydmuszek na pisanki, bo tylko patrzeć jak przyjdzie marzec i trzeba będzie dekorować jajka.

Pozostała część grupy konsekwentnie dzierga na drutach, a Teresa nawet na …palcach.

 

To niewiarygodne, jakie cudne ozdoby można wykonać dzięki kłębkowi włóczki i własnych dłoni. Na zdjęciach prezentujemy kolejne etapy tej pracy.

W zamierzeniu  autorki ma to być „zamotka” – czyli długi sznur do kilkukrotnego zamotania wokół szyi.

My na razie spokojnie pozostajemy przy drutach, z pomocą których powstają różnokolorowe „zamotki” i komin (Gosia już go nosi z godnością). Przed nami wydzierganie szala, ale na razie „rozgryzamy” schemat, posiłkując się odpowiednią literaturą – o co nietrudno, wszak spotykamy się w bibliotece.


W wolnych chwilach łapiemy za druty i dziergamy, do czego  wszystkich namawiamy.

 

JR