Tym razem będzie nietypowo. Nietypowo, ponieważ rozpoczynająca dyskusję Madzia odczytała swoją opinię o książce zamieszczoną na portalu lubimyczytac.pl. Do jej wypowiedzi dołączyły się właściwie wszystkie z pozostałych pań, głośno przyznając się do podobnego zdania o książce. W przypadku naszych spotkań zdarza się tak bardzo rzadko, tym razem padło na „Wstręt do tulipanów” Richarda Lourie.
Oddajmy zatem głos Madzi:
„Wzruszająca opowieść, przedstawiona z perspektywy dziecka, o czasach II wojny w Amsterdamie. Nazizm, głód, donosicielstwo to tylko niektóre problemy poruszone w książce. Wstrząsająca jest nieustająca walka chłopca o miłość, uwagę rodziców, zwłaszcza ojca, wartość, która wydaje się być prawem naturalnym, niejako wrodzonym każdego dziecka. Mały Joop jednak najwyraźniej nie "zasługuje" na nie.
Odwaga, spryt , pomysłowość ale i pracowitość chłopca na próżno starającego się o zauważenie przez ojca są chwilami godne podziwu, niestety w swej dziecięcej naiwności bohater posuwa się też do ryzykownych zachowań.
Smutna historia, o odpowiedzialności i poczuciu winy, poszukiwaniu własnej tożsamości w najtrudniejszych momentach historii, gdy wojna odbiera godność, upokarza, łamie... Czyż mamy jednak prawo oceniać....innych?”
Nasza rozmowa skupiła się właśnie wokół moralnych dylematów, a najbardziej kontrowersyjną osobą, która stała się tematem naszych największych sporów była matka Joopa. Pocieszające jest to, że tak naprawdę książka jest fikcją literacką, choć wątek wydania miejsca ukrywania Anny Frank jest już faktem historycznym.
Pozostało nam już tylko ocenić lekturę i tu zobaczyłyśmy jak mało różnimy się w odbiorze „Wstrętu do tulipanów”. Najniższymi notami była dwie „7”, następnie jedna „8”, aż siedem „9”, i jedna „10”. Wynik zadowolił wszystkich, a średnia wyniosła 8,64 /10 pkt.
Na razie nie żegnamy się z obcą literaturą, bowiem już za miesiąc będziemy dzielić się wrażeniami z lektury książki „Bękart”.
JR