Nie chcemy zapeszyć, ale już drugi miesiąc z rzędu omawiamy książkę, która nam się bardzo podoba. Poprzednio była to powieść Sarah Waters „Za ścianą”, w klimacie lat 20-tych minionego wieku, teraz po raz pierwszy zetknęłyśmy się w naszym czytelniczym klubie z powieścią australijską. Książką Graeme’a Simsiona została nieco skrzywdzona poprzez przypisanie jej do komedii romantycznych, które zazwyczaj są bardzo lekką w odbiorze, nieskomplikowaną literaturą. Tymczasem tu mamy do czynienia z powieścią niezwykle mądrą, traktującą, jak podkreśliły to wszystkie obecne Panie, o tolerancji.
Projekt szukania żony zakończył się sukcesem, jednak droga do niego zbaczała cały czas z zaplanowanych wcześniej ścieżek, zmieniając przy tym także naszego bohatera. Zupełnie bezużyteczny okazał się również opracowany przez Dona szesnastostronicowy kwestionariusz, mający pomóc mu w selekcji potencjalnych kandydatek.
Warto było czekać do końca by przekonać się, że prawdę mówi stare powiedzenie, iż ludzie szukają czegoś bardzo daleko, nie widząc tego całkiem blisko, czasem tuż obok.
W powieści jest mnóstwo gagów i humoru sytuacyjnego, a realistycznie opisane sceny stanowią gotowy scenariusz filmowy, którym zresztą z początku była sama powieść. Trzymamy teraz mocno kciuki za powodzenie przeniesienia „Projektu Rosie” na ekran filmowy. Zastanawiałyśmy się też ilu takich ludzi jak Don Tillman żyje wokół, a my nic o tym nie wiemy. Mają swój, wcale nie gorszy, ale inny świat. Na swój sposób odbierają to co ich otacza. Są niesamowicie inteligentni i szczerzy. Pragną chyba tego samego, ale nie potrafią tego okazać. Don się otworzył, zdobył serce Rosie, założył rodzinę. Dziś już wiemy, że będziemy musiały sięgnąć po kolejne części cyklu Simsiona, bowiem jego bohater zdobył absolutnie naszą sympatię.
Zazwyczaj, kiedy jesteśmy zgodne co do opinii o lekturze, dyskusja trwa krótko, a wystawiane noty są bardzo wyrównane. Tak było i tym razem. Wśród ocen pojawiły się dwie „10”, po trzy „9” i „8”. Najniższą „7” przyznały dwie panie, co dało średnią 8,50 / 10 pkt.
Nasze ostatnie w tym roku spotkanie odbywało się w szczególnym, przedświątecznym klimacie, stąd też na propozycję jednej z klubowiczek, z ochotą zgodziłyśmy się przygotować akcję mikołajkową pt. „Drugie życie książki”. Każda z nas przyniosła zapakowaną w ozdobny papier książkę. Miała to być pozycja nie kupiona specjalnie na tę okazję, ale taka, która zalega nam na półce, a chętnie przekażemy ją w kolejne ręce. Przyniesione pakuneczki złożone w koszyczkach ozdobionych pięknymi wiązankami świątecznymi czekały na koniec spotkania. Moderatorka, pełniąc niejako rolę św. Mikołaja losowo wręczała obecnym książkowe niespodzianki. Zabawy przy tym było mnóstwo, a co najważniejsze nikt nie otrzymał swojej własnej paczuszki.
Przy stole, na którym nie mogło zabraknąć świątecznych ciast i pierniczków życzyłyśmy sobie cudownych Świąt Bożego Narodzenia oraz wszelkiej pomyślności w nowym roku, czego i wszystkim naszym czytelnikom życzymy.
JR