I to nie byle jakim, bo był nim sławny as izraelskiego wywiadu Gabriel Allon, znany, przynajmniej niektórym z nas, z poprzednich powieści Daniela Silvy. Marzyłyśmy o dobrym kryminale, tymczasem otrzymałyśmy do przeczytania bardzo dobą powieść sensacyjno-szpiegowską.

Tu zaczęły się spory, które zdominowały dyskusję nad listopadową lekturą. Dla części z nas książka była rewelacyjna, inne panie miały do niej liczne zastrzeżenia. Zupełnie niepotrzebnie do dyskusji wdarła się polityka i relacje Izrael kontra reszta świata, która nieco popsuła humory klubowiczek. Chwilami temperatura spotkania była bliska wrzeniu. Na szczęście udało się schłodzić emocje i podejść do tematu z pełnym profesjonalizmem.

„Sprawa Rembrandta to historia skradzionego obrazu, zbudowanego na zbrodni majątku, i klasycznej walki dobrych ze złymi. Atutem powieści są liczne wątki poboczne: „haniebna rola banków szwajcarskich w zagrabieniu majątku Żydów wymordowanych przez III Rzeszę, równie niegodziwy udział Holandii w Ostatecznym Rozwiązaniu kwestii żydowskiej, godne najwyższej pogardy zachowanie Watykanu wobec Hitlera i jego siepaczy nie tylko w czasie wojny, ale przede wszystkim po niej, instalacje atomowe w Iranie i siła pieniądza”.

Powieść jest gotowym scenariuszem filmowym. Z niecierpliwością czekamy na jej ekranizację, zastanawiając się któż to zostanie obsadzony w roli genialnego Allona. Tymczasem możemy kibicować Gabrielowi na kartkach innych powieści Silvy. Sprawa fikcyjnego obrazu, ponieważ „Portret młodej kobiety”, tak naprawdę nigdy nie został przez Rembrandta namalowany, historia Lenny Herzfeld i tragedia holenderskich Żydów na długo jeszcze pozostanie w naszej pamięci.

W głosowaniu powieść otrzymała łączną średnią notę 6,93 pkt./10, choć liczyłyśmy na wyższą. Cóż może ten gatunek powieści nie skradł serc naszych klubowiczek, a może po prostu to książka, nad którą warto zastanowić się w ciszy…

JR