zdjęcie osób w różnym wieku siedzących przy stole

Podczas majowego spotkania Dyskusyjnego Klubu Książki w Kulturotece Bibice rozmawialiśmy o niezwykłym reportażu Agnieszki Pajączkowskiej „Wędrowny Zakład Fotograficzny”. To książka, która nie tylko nas zaskoczyła, ale i poruszyła do głębi.

Część uczestników spodziewała się klasycznego fotoreportażu, inni nastawiali się na literaturę podróżniczą. Tymczasem lektura zaprosiła nas do refleksji nad czymś znacznie głębszym – pamięcią, przemijaniem i spotkaniem z drugim człowiekiem.

zdjęcie dekoracji i omawianej na spotkaniu książki

Agnieszka Pajączkowska w swoim projekcie podróżuje głównie wzdłuż wschodnich granic Polski z aparatem fotograficznym oraz przenośną drukarką. Robi zdjęcia mieszkańcom małych miejscowości i w zamian nie oczekuje pieniędzy – przyjmuje natomiast jajka, miód, domowe ciasto, a przede wszystkim rozmowę. Efektem tej kilkuletniej podróży jest zbiór opowieści – intymnych, ciepłych, niekiedy bolesnych, w których fotografia staje się pretekstem do rozmowy i spotkania. W ten sposób powstał niezwykle poruszający zbiór wspomnień i historii ludzi żyjących z dala od centrum – w tzw. „Polsce B”.

Wszyscy byliśmy pod ogromnym wrażeniem, jak bardzo te opowieści przybliżyły nam fragment polskiej historii, który wciąż pozostaje niemal nieobecny w szkolnych podręcznikach – chodzi przede wszystkim o Akcję „Wisła”. Pajączkowska, z wielką empatią i bez oceniania, oddaje głos starszym mieszkańcom wschodnich terenów Polski oraz tym mieszkającym obecnie na „Ziemiach Odzyskanych” – ludziom wysiedlonym, rozdzielonym z bliskimi, którym nigdy nie było dane wrócić do dawnego domu. Ich relacje to poruszające świadectwo minionych czasów, zapis emocji, żalu i tęsknoty, a zarazem niesamowitej siły i chęci ułożenia sobie życia na nowo.

zdjęcie pań siedzących przy stole podczas spotkania klubu książki

Wielu z nas wzruszyły losy bohaterów reportażu – często dramatyczne, czasem zupełnie niezwykłe, jak np. momenty, w których dzięki projektowi Wędrownego Zakładu Fotograficznego autorce na przestrzeni lat udało się przypadkiem spotkać na różnych krańcach Polski osoby pochodzące z jednej wsi, rozdzielone lata temu. W ten sposób dawni sąsiedzi i znajomi mogli choć na zdjęciach Pajączkowskiej zobaczyć swoich dawnych sąsiadów, znajomych, a czasem też rodzinne miejscowości.

Doceniliśmy również fakt, że autorka nie romantyzuje polskiej wsi – obok sielskich krajobrazów pojawia się samotność, bieda i zapomnienie, z którymi mierzą się jej rozmówcy. Jednocześnie książka „Wędrowny Zakład Fotograficzny”, mimo że porusza tematy trudne i bolesne, nie epatuje przesadnym dramatyzmem. Wręcz przeciwnie – bije z niej ciepło i ogromna wdzięczność za dobro, życzliwość i otwartość, jakich autorka doświadczyła w trakcie realizacji swojego projektu. To właśnie te emocje pozostaną z nami na długo – bo dzięki tej książce czuliśmy się niemal tak, jakbyśmy sami zaglądali do starych domów, siadali przy kuchennym stole i poznawali rozmówców autorki.

Dlatego tym bardziej jesteśmy wdzięczni Agnieszce Pajączkowskiej za to, że te historie zapisała – nim odeszłyby w zapomnienie.