zdjęcie osób w różnym wieku siedzących przy stole

Kwietniową lekturą Dyskusyjnego Klubu Książki na osiedlu Łokietka były „Jaskółki z Czarnobyla” autorstwa Morgana Audic. Nawet dla czytelników nie przepadających za kryminałami, ten dostarczył nie tylko mnóstwo emocji, ale i wiedzy na temat tragedii sprzed prawie czterdziestu laty. Francuski pisarz osadził akcję powieści w pobliżu Czarnobyla - w zonie wokół elektrowni jądrowej - na ciągle skażonym i radioaktywnym terenie, genialnie oddając atmosferę tych miejsc.

zdjęcie osób siedzących przy stole

Sprawcy brutalnej zbrodni szukają: policjant Josif Melnyk - pracujący od kilku lat w Czarnobylu oraz wynajęty przez ojca ofiary Aleksander Rybałko – były żołnierz rosyjski, który jako dziecko mieszkał właśnie w Prypeci.

Śledczy szybko dochodzą do wniosku, że śmierć Leonida, syna byłego ministra Wiktora Sokołowa ma związek z jeszcze jedną, podwójną zbrodnią, która miała miejsce w noc czarnobylskiego wybuchu.

zdjęcie osób w róznym wieku siedzących przy stloe podczas dyskusji

W książce Audica cały czas czujemy grozę tego wydarzenia, niemal widzimy jak naprawdę wyglądają radioaktywne tereny i jak radzą sobie powracający tam, nieliczni mieszkańcy. „Jaskółki z Czarnobyla" to trzymający cały czas w napięciu kryminał, który porusza także wiele innych ważnych wątków – jak np. historia Ukrainy i trwający konflikt z Rosją (akcja powieści toczy się 30 lat po wybuchu w Czarnobylu czyli już po ataku Rosji na Donieck). Poznajemy też typową ukraińską rodzinę z jej codziennymi bolączkami, trudne relacje Ukraińców i Rosjan, a nawet możemy uzupełnić swoją wiedzę o taksydermii – czyli sztuce preparowania zwierząt. Wszak przy każdych kolejnych zwłokach (a uprzedzam, że na jednym morderstwie się nie skończy) śledczy odnajdują spreparowane, wypchane jaskółki.

zdjęcie książki

 

Galeria zdjęć