Było to już nasze drugie spotkanie z powieścią Emmy Donoghue. Kilka lat temu czytałyśmy osadzony w roku 1850 roku w małej wiosce w Irlandii „Cud”, tym razem byli to bardzo współcześni „Krewni”, przenoszący nas z Nowego Jorku na francuską Riwierę. Temat zupełnie inny, ale styl niezmiennie doskonały.
Wraz z Noahem, emerytowanym wykładowcą uniwersyteckim odbywamy sentymentalną podróż do miejsca jego urodzenia czyli do francuskiej Nicei. Aby nie było za słodko ani za łatwo towarzyszy mu wnuk jego siostry – osierocony 11-letni Michael. Chłopiec wprawdzie ma jeszcze matkę, ale ta odbywa wyrok w więzieniu, zatem pracownica pomocy społecznej znajduje ostatnią deskę ratunku – przekazuje nastoletniego buntownika pod opiekę starszego pana i w tym momencie zaczyna się można powiedzieć prawdziwa „jazda bez trzymanki”.
Zderzenie tych dwóch krańcowo różnych charakterów prowadzi do wielu komplikacji, kłótni i złości, jednocześnie niosąc z sobą spory ładunek doskonałego humoru sytuacyjnego, który łagodzi nieco ciężką atmosferę ich relacji. Konfrontacja bardzo dojrzałego, 80- letniego mężczyzny z pełnym buntu do otaczającego go świata nastolatkiem z tzw. trudnej rodziny nie może przebiegać spokojnie, jednak obydwoje próbują znaleźć wspólny język i wspierają się wzajemnie -w końcu więzy krwi do czegoś zobowiązują.
Autorka serwuje nam też wspaniałe opisy francuskiej riwiery, a szczególnie Nicei w samym środku karnawału. Umiejętnie dawkuje nam też informacje dotyczące wydarzeń z czasów II wojny światowej (działalność ruchu oporu i pomoc w ukrywaniu dzieci żydowskiego pochodzenia) i bardziej współczesnych (atak terrorystyczny na Promenadzie Anglików w roku 2016). Te pierwsze stają się również kanwą poszukiwań śladów życia matki Noaha, działającej we francuskim ruchu oporu.
Mimo kilku zastrzeżeń do lektury (mocno irytujący młodszy z bohaterów, zbyt powolna narracja i trochę na siłę tworzona tajemnicza, niemal mroczna strona postaci Margot) byłyśmy w zasadzie zgodne co do tego, że książka stanowi niezwykle ciepłą opowieść o różnicach pokoleniowych. Różnicach, których analogie możemy odnaleźć nawet w naszych rodzinach czy rodzinach znajomych bądź przyjaciół. Marcową lekturę odebrałyśmy bardzo pozytywnie, stąd podczas głosowania pojawiła się nawet jedna „10”. Następnie kolejno siedem „8”, dwie „7”, dwie „6” i jedna samotna „5”. Średnia ocena wyniosła mocne 7,46 pkt./10 pkt.
JR