zdjęcie przedstawia grupę kobiet siedzącą przy stole w bibliotece

Miało być wspomnienie Wisławy Szymborskiej i było. Wcześniej, w rocznicę jej śmierci, delegatka naszego klubu zapaliła znicz na grobie noblistki, a wczoraj wysłuchałyśmy wierszy poetki w interpretacji jednej z klubowiczek - wielbicielki jej talentu. Aby bardziej wpisać się w klimat przyjęcia „u Wisi”, a wiemy, że swoich gości częstowała zupkami w proszku (choć serwowanymi w pięknej wazie) oraz daniami typu fast food, my zajadałyśmy się wyśmienitą pizzą z naszej lokalnej pizzerii „Americanos”.

zdjęcie przedstawia kawałek pizzy i zbiór poezji

Po jedzeniu humory wszystkim dopisywały, stąd może i ten zachwyt nad marcową lekturą. Zaczęło się od bardzo pozytywnych opinii pań dla których „Blizna” islandzkiej pisarki Auður Avy Ólafsdóttir okazała się jedną z najlepszych, dotychczas przeczytanych książek. Były pochwały za odniesienia do Biblii, za okładkę, za styl, za surowy islandzki klimat, za oszczędnie i bez zbędnych ozdobników przekazaną treść powieści. Powieści smutnej, ale dającej nadzieję. Powieści o poszukiwaniu siebie, o odnalezieniu celu w życiu, choć kilka dni wcześniej jedynym zamiarem było samobójstwo i to jak najdalej od domu, od córki, od matki.

zdjęcie przedstawia grupę kobiet siedzącą przy stole w bibliotece

Oczywiście „Blizna” miała również swoich antagonistów, a raczej antagonistki, które nie podzielały wcześniejszych opinii, zarzucając nijakość wszystkim bohaterom. Nie widziały nic szczególnego w stylu, nie czuły sympatii do Jonasa, ani żadnej innej postaci pojawiającej się na kartach książki. Irytowały się rwanymi, wtrącanymi dialogami i zdaniami, przy których czytelnik zastanawiał się czy czasem autorka nie sprawdza naszej czujności czytania ze zrozumieniem…

Muszę tu jeszcze nadmienić o wartości dodanej powieści w postaci utworów muzycznych (zwłaszcza jednego, który zauroczył nas szczególnie), wspominanych przez niedoszłego samobójcę, a także tytuły książek z biblioteczki jego matki, wśród których był i polski akcent (Tadeusz Borowski oraz jego „Proszę państwa do gazu”).

zdjęcie przedstawia grupę kobiet siedzącą przy stole w bibliotece

Ta książka to dowód, że czasami wystarczy odejść od swoich utartych ścieżek i codzienności, stanąć i spojrzeć na życie innych. Wtedy przychodzi otrzeźwienie – że inni mają gorzej, a mimo to nie narzekają na swój los, że gdzieś obok jest tyle do zrobienia, że można być potrzebnym a nawet niezbędnym. Dlatego warto szukać i warto żyć.

Głosowanie na koniec spotkania odzwierciedliło zaprezentowane wcześniej oceny lektury. Noty były więc krańcowo różne. „Blizna” zdobyła dwie „10”, dwie „8” i dwie „7”, trzy „6” oraz po jednej „5”, „4” i „3”. Średnia z wynikiem 6,67 /10 pkt. była chyba lekkim zawodem i dla tych pań, które dały najwyższe noty i dla bardzo surowych recenzentek. Cóż, tak to jest z książkami - nie muszą podobać się wszystkim, ważne by zostawiły po sobie ślad.

Ta na pewno pozostawi.

JR

Galeria zdjęć