na zdjęciu widoczne panie siedzące w altanie przy stole

W czwartkowy wieczór, 23 czerwca, w gościnnym ogrodzie pp. Marii i Mariana Bartosów odbyło się plenerowe spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki w Zielonkach. Wszystkie dyskusje na świeżym powietrzu tradycyjnie zaczynają się zwiedzaniem ogrodu i podziwianiem ciągle zmieniającej się tam roślinności. Jest to również wspaniała okazja do zorganizowania małej sesji plenerowej, tym razem dodatkowo uzasadnionej samym tytułem omawianego reportażu Agnieszki Pajączkowskiej zat. „Wędrowny Zakład Fotograficzny”.

na zdjęciu widoczna kobieta siedząca na pniu z książką w rękach

Zostałyśmy niejako sprowokowane przez autorkę do przedstawienia własnej wizji okładki książki. W ogrodzie pojawiła się więc prawie idealna kopia kobiety, której portret zdobi omawianą aktualnie książkę. Zabawy i śmiechu było co niemiara, tym bardziej ochoczo zasiadłyśmy przy tradycyjnie już suto zastawionym stole, na którym spoczęły przygotowane wcześniej przez klubowiczki smakołyki, a wśród nich genialne gaspacho naszej gospodyni, sałatki, humus, grillowane kiełbaski i kiszka oraz deser z owocami w galaretce i tort. Ogrodowe dyskusje o przeczytanej książce trwają znacznie dłużej niż podczas tradycyjnych, comiesięcznych spotkań w bibliotece, a przy smacznym posiłku dysputom, zdawać by się mogło, nie ma końca.

zdjęcie wykonane w nocy, trzy kobiety ze świecami w rękach w ogrodzie

Czerwcowe spotkanie zbiegło się w czasie z wigilią imienin Jana, a więc tradycyjnymi sobótkami. Wprawdzie wianków nie rzucano na wodę - mimo tego, że w ogrodzie szemrała z cicha mała fontanna - ale w zamian zapłonęło ognisko. Moderatorce DKK udało się namówić klubowiczki na dotrwanie do późnego wieczora, by przy świetle lampionów, w ciemnych zakamarkach ogrodu poszukać w kwitnącego tylko raz w roku  (właśnie w tę noc) kwiatu paproci. Piękne rusałki znalazły i paproć i świetliki, pojawiające się ku ogólnej uciesze wśród krzewów i drzew. Takie połączenie literacko-kulinarno-tradycyjne okazało się wspaniałym pomysłem, a Świętojańska Noc była doskonałym tłem do rozmów o książce.

na zdjęciu widać butelkę z wodą, o nią stoi oparta książka, w tle kobieta

Wszystkie opinie o „Wędrownym Zakładzie Fotograficznym” były właściwie bardzo zbliżone. Autorka, w szczególny, wybrany przez siebie sposób, uwieczniła mieszkańców ginącego już świata wschodniej granicy naszego kraju, a dokładniej krótkie wypowiedzi napotkanych na wschodnich rubieżach głównie starszych i samotnie mieszkających ludzi. Opowieści gorzkie ale prawdziwe, pokazujące nam prawdę o przesiedleniach, wysiedleniach, życiu bez pewności co będzie jutro i gdzie to jutro będzie…

Poznajemy świat, który zdaje się bezpowrotnie znikać, a jego skrawki pamiętamy jeszcze z naszego dzieciństwa. Było również kilka opowieści o zabarwieniu humorystycznym, a także niezwykle dosadne tzw. mądrości życiowe, padające z ust rozmówczyń Agnieszki Pajączkowskiej, bowiem w większości były to kobiety. Kobiety niezwykle silne choć proste, często bez wykształcenia i teraz zostawione tu w opuszczonych wsiach samym sobie.

na zdjęciu widoczne książki, w tle ognisko

W mieście, u dzieci nie mogły się odnaleźć, tu skazane są na samotną egzystencję, w skrajnie ciężkich warunkach. Autorka przekazała nam swoistą lekcję historii i faktów w większości nieznanych bądź znanych niewielu ludziom. Noty były relatywnie wysokie, bowiem oprócz jednej „9” i jednej „8”, klubowiczki przyznały trzy „7”, cztery „6” i trzy „5”. Średnia wyniosła zatem 6,22 /10 pkt. Być może taki wynik to skutek dobrego humoru po sytym posiłku, a może sentyment i nostalgia za tym co odchodzi i już nigdy nie wróci? Kto to wie...

 

JR

Galeria zdjęć