Mieszkaniec Zielonek, laureat śledzika samorządowego 2009, po raz kolejny chce zaprosić młodzież do poznania postaw ich rówieśników - harcerzy Szarych Szeregów - w trudnych czasach okupacji hitlerowskiej i stalinizmu. Tym razem za pośrednictwem książki "Na Jej zew...", którą autor, a także pierwsi czytelnicy publikacji polecają szczególnie młodym ludziom.


Mieszkaniec Zielonek, laureat śledzika samorządowego 2009, po raz kolejny chce zaprosić młodzież do poznania postaw ich rówieśników - harcerzy Szarych Szeregów - w trudnych czasach okupacji hitlerowskiej i stalinizmu. Tym razem za pośrednictwem książki "Na Jej zew...", którą autor, a także pierwsi czytelnicy publikacji polecają szczególnie młodym ludziom.
Promocja książki odbyła się 29 listopada w Muzeum Armii Krajowej w Krakowie, w rocznicę wybuchu powstania listopadowego. Datę tę wybrano nieprzypadkowo. Nawiązał do niej prof. Tomasz Gąsowski dowodząc, że postawa Władysława Zawiślaka to kontynuacja wyboru młodych ludzi, którzy praktycznie w każdym pokoleniu czasu zaborów wychodzili naprzeciw nakazowi moralnemu przekazywanemu z pokolenia na pokolenie - pragnieniu wolnej ojczyzny. Należeli do nich powstańcy listopadowi toczący regularną wojnę z rosyjskim zaborcą, spiskowcy i emigranci polityczni, powstańcy krakowscy, poznańscy, styczniowi partyzanci, wreszcie młodzież legionowa. Te zrywy stanowiły kontekst dla działań pokolenia druha Władysława. Ukształtowany patriotycznie przez harcerstwo międzywojenne angażował się w antyhitlerowską działalność Szarych Szeregów, będąc żołnierzem Armii Krajowej, działając przeciwko komunizacji harcerstwa po 1945 roku, za co trzy lata spędził w stalinowskim więzieniu w Rawiczu. Sztafetę podejmowano dalej dzięki również takim instruktorom jak druh Władyslaw. Roman Heil podkreśla, że w opozycji solidarnościowej w stanie wojennym wzorowali się na organizacji Szarych Szeregów.
W promocji książki wspierało autora liczne środowisko kombatantów z Ryszardem Brodowskim, prezesem Zarządu Okręgu Małopolska Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, który m. in. podziękował za współpracę gospodarzowi – dyrektorowi Muzeum Armii Krajowej im. gen. Augusta Fieldorfa-Nila Adamowi Rąpalskiemu z nadzieją, że w odnowionym muzeum współpraca będzie się rozwijała.
Fragmenty książki wybrane przez autora odczytał i poezją okrasił Roman Hnatowicz, który tylko co do jednego nie zgodził się z prof. Gąsowskim, autorem wstępu do wspomnień - Świadek historii to za wąskie pojęcie. Jest to relacja uczestnika historii, współtwórcy historii.
-
Książka powstawała kilkanaście lat w rozmowach z kolegami – wyznaje autor - Kiedy się zorientowałem, że już jestem ostatni, który może to zrobić, przelałem wspomnienia na papier. Wszystko co napisałem przeżyłem osobiście. Opowiedziałem to ze względu na młodzież. Młodzi nie mieli okazji brać udziału w spektakularnych akcjach, ale działali z pełnym zaangażowaniem. W książce opisuję pełne dziesięciolecie od 1939 roku. Po 1945 roku nasze harcerstwo zreorganizowano i musiało przejść do konspiracji. Nastąpiły zmiany w programie, na pierwszym miejsce wysunęliśmy wartości narodowe i harcerskie – Bogu, Polsce i bliźnim.
Komuniści zwalczali konspiracyjną działalność harcerską likwidacją organizacji, wojskowymi procesami, które zakończyły się trzema wyrokami śmierci na Dolnym Śląsku i ponad 50 wyrokami skazującymi przez sądy wojskowe.

W jednym z fragmentów opisujących pobyt w karcerze więzienia w Rawiczu Władysław Zawiślak tak opisuje radzenie sobie w tej trudnej sytuacji:
"Nie było wątpliwości, że zaczyna się nowy, okrutny etap. Przeżegnałem się i zacząłem kuśtykać tam i z powrotem, wykonując naprzemian wymachy i przysiady, aby nie wpadać w rozpacz czy panikę. Szybko doszedłem do wniosku, że jest to jedyny sposób na przetrwanie: bronić się przed przemarznięciem i ochraniać resztki niedawno odbudowanej kondycji. W niedługim czasie poszerzyłem te praktyki o jeszcze jeden ważny element: śpiewałem niemal bez przerwy, cicho, ledwo słyszalnym głosem wszystkie pieśni, piosenki i melodie, jakie znałem, a kiedy ich brakowało, wyśpiewywałem na różne melodie wszystkie znane mi wiersze".
- Od książki trudno się oderwać , nie ma dłużyzn, choć są konieczne tabele i wykazy, polecam ją wszystkim chcącym mieć prawdziwy obraz historii – mówi Roman Hnatowicz.
Książkę opublikowano w ramach programu "Pamięć i Troska".

IO


żródło: http://zielonki.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1309&Itemid=1