To nie żart. Na ostatnich zajęciach naprawdę królowały mulina oraz igły. Tydzień wcześniej panie wybierały odpowiednie wzory i przygotowywały ich wydruki. Nasza instruktorka Ania zakupiła dla wszystkich odpowiednią ilość materiału i pocięła go na odpowiednie części. Skupiona wokół niej grupa miłośniczek haftu richelieu spokojnie słuchała kolejnych poleceń czyli: przyłożenia szablonu z kalką do kawałka materiału, przypięcia szpilkami i obrysowania ołówkiem wszystkich konturów.

Teraz można było szablon usunąć i rozpocząć prace wstępne, które polegały na konturowaniu wzoru fastrygą, co poszło nader sprawnie. Nie pozostało zatem nic innego, jak nawlekać odpowiednio długie kawałki muliny (tylko 2 nitki) i zaczynać haftowanie. Byłoby dużym uproszczeniem stwierdzić, że robota szła jak z płatka. Dla początkujących nie jest to wcale takie proste, ale powoli, z godziny na godzinę dało się zauważyć kolejne wydziergane fragmenty serwetek.

Hafciarki miały tym razem zapewnione doskonałe warunki do pracy, czyli ciszę i spokój, bowiem pozostałe cztery panie zostały ulokowane w pomieszczeniu socjalnym biblioteki, by tam do woli realizować swoje zamiłowania. Dla stałych czytelników naszych relacji nie muszę chyba niczego wyjaśniać, dodam jedynie, że oprócz „fanatyczek” pracowały tam także dwie panie skupione nad krosnem.

Na tym małym urządzeniu, zakupionym przez nas przed dwoma laty, można tkać wspaniałe bransoletki wykorzystując zwykły kordonek, długą ale cieniutką igłę i maleńkie, szklane koraliki. Mistrzynią tej techniki jest nasza druga Ania, ale chętnie służy radą i pomocą, zaś wykonane przez nią prace niejeden raz wzbudzały nasz zachwyt. Zwłaszcza cieniowana bransoletka w odcieniach szarości i srebra.

JR

Galeria zdjęć