Już tylko dziesięć dni zostało do Wszystkich Świętych, zatem pora najwyższa rozpocząć prace przygotowawcze do stworzenia wianków na groby naszych najbliższych. Mimo niesprzyjającej pogody udało się zabezpieczyć wystarczającą ilość liści klonu, które posłużyły do uformowania różyczek. Zapału nie brakowało, robota wręcz paliła się w rękach. Wprawdzie było trochę narzekania, że kolor liści słabo wybarwiony, że brzydkie, zielone, mało kolorowe, ale po godzinie na stole leżały stosy zwiniętych, okręconych sznurkiem liścianych kwiatów.

Za tydzień czeka nas duże wyzwanie. Musimy wykonać ok. 20 wianków. Słomiane obręcze oczywiście kupimy gotowe, ale trzeba je będzie udekorować jedliną, głogiem, zatrwianem i przygotowanymi dzisiaj różyczkami. Potem tylko ostatni szlif bezbarwnym lakierem i wianki będą gotowe.

Ponieważ kwiatki nie sprawiły nam kłopotu i zostało trochę czasu od razu połowa grupy zabrała się za szydełkowanie dzwonków i aniołków, zaś druga (ta bardziej narcystyczna) za robienie bransoletek z kamieni półszlachetnych. Cóż nic tak nie poprawi kobiecie humoru jak biżuteria, zwłaszcza w taki deszczowy, smutny dzień. Bransoletki już mamy, teraz spokojnie będziemy kończyć wianki.

JR